Wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej ma w najbliższych dniach pojawić się płot o długości 120 kilometrów. Brandenburgia chce w ten sposób zapobiec przedostaniu się z Polski do Niemiec dzików zarażonych afrykańskim pomorem świń. Według odpowiedzialnego za przedsięwzięcie ministerstwa zdrowia i ochrony konsumenta w Poczdamie użyty elektryczny płot będzie przenośny i nie zostanie ustawiony na stałe. Obudowie płotu poinformowała szefowa resortu zdrowia Brandenburgii Ursula Nonnenmacher. Płot – o wysokości 90 cm – ma kosztować 160 tys. euro.
– W walce z ASF powinniśmy spróbować wszystkich środków. W związku z bliską i niezwykle dynamicznie rozwijającą się epidemią w województwie lubuskim, po intensywnych konsultacjach (…) postanowiliśmy teraz, lokalnie i przez ograniczony czas, zastosować przenośne płoty wzdłuż wałów przeciwpowodziowych – oznajmiła we wtorek Ursula Nonnenmacher, minister zdrowia i ochrony praw konsumenta w rządzie kraju związkowego Brandenburgia.
Zastrzegła, że płoty nie zapewnią stuprocentowej ochrony. Mogą jednak zapobiec migracji zainfekowanych dzików z Polski do Brandenburgii.
Na początku grudnia 2019 r. ASF wykryto u martwego dzika po polskiej stronie zaledwie 42 km od niemieckiej granicy. Na terytorium RFN nie było jeszcze przypadków afrykańskiego pomoru świń. Tamtejsi hodowcy trzody chlewnej są jednak wyjątkowo zaniepokojeni występowaniem zarażonych dzików coraz bliżej ich granic.Jak kilkukrotnie powtarzała już Nonnemacher, dziki nie są jedyną przyczyną przenoszenia się ASF.
Wirus „podróżuje” też z ludźmi. – Klasykiem jest kanapka z (zarażoną) kiełbasą wyrzucona z okna samochodu na parkingu – mówiła minister.