4 października w Dziwnowie i Międzywodziu odbędzie się akcja charytatywna pn. Biegnę dla Nadii Ostrowskiej – Razem możemy więcej. Dochód z tego wydarzenia w całości zostanie przeznaczony na leczenie Nadii Ostrowskiej z Kamienia Pomorskiego.
W Kamieniu Pomorskim oraz w Dziwnowie zawisły specjalnie przygotowane na ten cel kolorowe banery reklamowe, które bezpłatnie wykonali Państwo Agnieszka i Marek Malinowscy.
Nadia Ostrowska ma 11 lat i cierpi na rozsiany mięsak prążkowanokomórkowy stopy lewej.
To nie była kontuzja – to RAK! Nadia walczy i potrzebuje wsparcia!
Do niedawna byliśmy przekonani, że to zwyczajne życie jest nam dane raz na zawsze. Niestety, choroba uświadomiła nam, że pewność jest tylko chwilowa, a codzienność budowana latami może rozsypać się w drobny mak, dosłownie w kilka minut.
Skąd się bierze RAK? Nikt się nad tym nie zastanawia, nikt nie analizuje. Bezpiecznie jest wychodzić z założenia, że nas to nie dotyczy, że tego typu przypadki zdarzają się innym. Choroba atakuje dorosłych i dzieci… Ale zawsze obce, znajdujące się gdzieś poza naszym zasięgiem. Do niedawna zupełnie nie zawracalibyśmy sobie tym głowy…
Tata Nadii: Nadia, moja starsza córka wiodła życie zwyczajnej nastolatki. Uczyła się świetnie, kochała książki, uwielbiała sport. Od jakiegoś czasu do listy jej zamiłowań dołączyły zwierzęta. W jej głowie pojawiła się myśl, że właśnie z tym chciałaby związać swoją przyszłość – jej marzeniem stał się zawód weterynarza. W domu coraz częściej pojawiały się rozmowy o pupilu, który miałby zamieszkać w naszym domu. Pies to najlepszy przyjaciel, ale też poważny obowiązek.
Niestety, zanim zdążyliśmy podjąć ostateczną decyzję stało się coś, czego nie da się w żaden sposób zaplanować. Nadia zaczęła mówić o “dziwnym” bólu, ucisku na stopie. Podejrzewaliśmy, że to kontuzja po aktywnościach, ale mimo wizyt w kolejnych gabinetach lekarskich nie znaleźliśmy potwierdzenia. Badania, konsultacje i wreszcie słowa, które sprawiły, że serce na chwilę zatrzymało się w piersi: RAK. Rozsiany mięsak prążkowanokomórkowy stopy lewej.
W tamtym momencie nie mogliśmy załamać rąk. Mam szczęście, bo Nadia jest prawdziwą wojowniczką. Wspólnie, całą rodziną postawiliśmy przed sobą poważne zadanie: pokonać chorobę.
Nasza rodzina została rozdzielona – żona z Nadią przebywa w szpitalu, codziennie walczą z przeciwnościami. Ja z młodszą córką próbujemy na nowo odnaleźć się w rzeczywistości. Pandemia nie pozwala na spotkania i wymianę rodziców na szpitalnej sali. I choć czasem technologia bywa przekleństwem, dla nas bywa ratunkiem, bo tylko dzięki niej możemy być w stałym kontakcie. To wsparcie, które sobie przesyłamy pozwala nam przetrwać najtrudniejsze chwile.
Standardowy protokół leczenia zakładał leczenie za pomocą chemioterapii. Skutki uboczne były dla córki ogromnym obciążeniem, ale dawały nadzieję, bo część przerzutów zniknęła. Dostaliśmy motywację do działania! Niestety, właśnie wtedy lekarze przekazali nam, że to za mało. By zwiększyć szanse, potrzebujemy mocnego uderzenia w chorobę! By skuteczniej chronić Nadię przed rakiem, niezbędne jest uzupełnienie terapii o nierefundowany lek. Opakowanie wystarcza na miesiąc kuracji. Ta może trwać nawet rok, a cena jednego opakowania to kilka tysięcy złotych. Leczenie wycenione na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kwota, której sami nie zdobędziemy… Potrzebujemy Twojego wsparcia i pomocy, by z życiowego zakrętu, całą rodziną wyjść na prostą.
Mama Nadii: Jak krucha jest granica pomiędzy życiem a śmiercią? Boleśnie przekonujemy się o tym każdego dnia pośród onkologicznej rzeczywistości. Marzymy, by wyjść, wyrwać się chorobie, uciec w stronę życia. W kierunku uśmiechów, życzliwych słów, z daleka od bólu, bieli i wyroku, którym dla wielu bywa rak. My nie możemy przegrać. Na porażkę nigdy nie będzie naszej zgody. Proszę, daj nam szansę wygrać kolejny los na życie! Powrót do zwyczajnego życia, o niczym innym nie marzymy.
Każdy z nas może pomóc. Na portalu siepomaga.pl trwa zbiórka na leczenie Nadii Ostrowskiej: